Drastyczna fotografia i krótka historia… Dziś, w Święto Zmarłych, biegałem po polu robiąc porno zdjęcia młodym sarenkom. Taka zabawa jednak dość szybko mnie znudziła, udałem się więc brukowaną ścieżką w stronę mojej nekropolii, tzn. wioski Wyszobór. Po drodze spostrzegłem coś, w co uwierzyć nie mogłem. Oto przede mną na wyskości metra zawisł ptaszek. Bidula zdezorientowana nie zauważyła drzewka, przez co zostałem zmuszony podziwiać niecodzienny efekt konfrontacji ogromnego pędu lecącego dzięcioła i statycznego do granic możliwości drzewa. Ptaszek przy(cze)lepił się do drzewa w nienaturalnej pozycji. Wyglądał jak żywy… Akurat na święto zmarłych taki numer. Już wiem po co nietoperzom walkman z ultradźwiękami – bardzo się przydaje w nawigacji .
Oczywiście Komandor Pech się odezwał czule, bo o ile przy mojej ostatniej wizycie na wsi zapomniałem statywu, tym razem zapomniałem do statywu szybkozłączki i nici z nocnych zabaw oraz poznawania możliwości lustrzanki. W znakomity sposób udało mi się jednak sprawdzić jak działa balans bieli. Pod domem Unia Europejska sfinansowała wyszoborzanom plac zabaw (Szkoda, że tak późno – miałbym gdzie pić za młodu jabole). W nocy oświetlony jest on lampą sodową (???) pomarańczową – nierealny klimaty, jaskrawe barwy. Postanowiłem wypróbować w końcu coś takiego jak ręczny bieli balans.
Zdziwiłem się niesamowicie. Moje oko widziało wszystko w odcieniach pomarańczy. Aparat jednak potrafił odwzorować realistyczne, prawdziwe kolory.
Tagi: 350d, balas bieli, canon, dzięcioł, fotografia, lustrzanka, ptak, śmierć, Wyszobór